środa, 10 lutego 2016

Wyjaśnienia

PRZEPRASZAM

Mam nadzieje że nie liczycie już na to, że coś się tutaj pojawi. Ten blog był zabawą na nudne dni. Kompletnie o nim zapomniałam. Być może gdy znajdę czas to coś napisze, ale na pewno nie będę kończyła tej historii.

Wybaczcie ;)

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 6

Rozdział VI

Pisze to tutaj bo pewnie na dole byście tego nie przeczytali.
Jestem zawiedziona komentarzami. 50 wyświetleń rozdziału a tylko 3 komentarze ? 
Mam nadzieje, że się poprawicie. Przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale to przez naukę. Sami przecież rozumiecie. Także spinać tyłki i czekam tutaj na 8 komentarzy ;*****
A teraz łapcie rozdział ;)))


*********************

Siedzimy wszyscy na sali po męczącej rozgrzewce. Jestem tak zmęczona, że ledwo funkcjonuje. Spałam jakieś 3 godziny. Tak jak myślałam, Justin nie pojawił się nawet na próbie, z czego wcale nie jest zadowolony menadżer Justina. Wcale mu się nie dziwie. Teraz wszyscy czekamy już tylko na niego. Jest spóźniony jakieś 3 godziny, ale z tego, co wiem to Scooter już do niego dzwonił i powiedział, że będzie za jakieś 30 minut.


********************


Próba skończyła się o 17. Justin musiał zostać i dalej ćwiczyć śpiew. Nie zazdroszczę mu. W pewnym sensie wydaje mi się, że unikał mnie. Może wstydzi się tej całej sytuacji wczoraj. No nie wiem. Po skończonej próbie udaliśmy się do naszych garderób. Postanowiłam się trochę zdrzemnąć. Mam nadzieje, że będę jakoś funkcjonować wieczorem. W końcu to mój pierwszy koncert. Jestem tak podekscytowana.


************************


- Tinii !! - Od razu się obudziłam słysząc czyjeś wołanie.
- O Heej Alex.
- Ojej spałaś. Przepraszam, że Cię obudziłam, ale ktoś chce z Tobą gadać. - Wyszczerzyła się. Zaciekawiona od razu wstałam z niewygodnej kanapy.
- Kto ?
Pan Justin.- Odpowiedziała dalej głupio się uśmiechając. - Czeka na ciebie w swojej garderobie. - Prawie że pisnęła z zachwytu.
- No już, już. Nie podniecaj się tak. Gdzie jest ta jego garderoba ?
- Na końcu korytarza po prawej stronie.
- Okej dzięki. - Odparłam uśmiechając się do niej.
- A i powodzenia. - Spojrzałam na nią pytającą- Z Panem Bieberem.- Poruszyła sugestywnie brwiami.
- Ale Ty jesteś głupia.- Wzięłam poduszkę i strzeliłam ją po tyłku. Ha trafiłam.
- Ała. - Zrobiła minę jakby miała się zaraz rozpłakać, a następnie rozpromieniła się. - Za to mnie kochasz.
- Haha tak wiem.
Kiedy Alex już wyszła, podeszłam do lustra. Poprawiłam włosy, które przez krótką drzemkę trochę się potargały. Stwierdziłam, że nie wyglądam wcale tak źle. Zabrałam z szafki telefon i udałam się prosto do garderoby Justina.
Zamiast zapukać, od razu otworzyłam drzwi. I tak by pewnie tego nie usłyszał, bo jest tu strasznie głośno. To, co zobaczyłam za drzwiami przeraziło mnie. Najpierw kazał mi tutaj przyjść, a teraz stoi w samych spodenkach i obściskuje się z Amandą. Gdy tylko mnie zobaczył od razu od niej odskoczył, czym nie była zadowolona dziewczyna
- Ej nie wiesz, że się puka ? - Syknęła na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła.
- Eee z tego, co wiem to nie Twoja garderoba więc nie mów mi co mam robić, a poza tym ktoś mi tu kazał przyjść, więc jestem. Ale z tego, co zdążyłam zauważyć jest zajęty, więc przyjdę kiedy indziej. - Już otworzyłam drzwi, kiedy usłyszałam głos Justina.
- Nie. Ej. Martina zostań. Amanda idź stąd. - Odparł Justin.
Ha, jestem lepsza. Pomyślałam, uśmiechając się z wyższością.
- Co ?! Każesz mi wyjść ?! Wolisz to coś ?
- Ej. Możesz przestać mnie obrażać. Spieprzaj stąd, bo gwarantuje Ci, że zaraz nie będziesz w stanie wystąpić dzisiaj.
- Justin! Ona mi grozi !. Powiedz jej coś.
- Dobra już spokój. Amanda wyjdź stąd.
- Och, okej zapamiętam to sobie.
Wyszła szturchając mnie ramieniem. Och jak bolało.
- Przepraszam Cię za nią. - Słodko uśmiechnął się Justin. Jezu, powiedziałam słodko ? Miałam na myśli normalnie.
- Nic się nie stało. Przecież widać, że nie pałamy do siebie sympatią.- Odparłam.
- No tak. - Zaśmiał się. - Chciałem przeprosić Cię także, za wczorajszą sytuacje. Głupio wyszło.
- To po to kazałeś mi tu przyjść ? Nie no spoko. Nic się nie stało. Każdy ma taki dziwny dzień. - Uśmiechnęłam się. - Jeżeli to wszystko to spadam. Muszę się ogarnąć na koncert.
-  Po co ? Przecież wyglądasz ślicznie.
- Och, nie kłam już. Muszę się przebrać. Powodzenia na koncercie.
- Tobie również. - Odwróciłam się chcąc wyjść, kiedy Justin podbiegł do mnie.- Ej czekaj. Mam nadzieję, że nasze spotkanie nadal aktualne ?
- Randka ? - Zaśmiałam się.
- Jeżeli tak to nazywasz to pewnie. - Podszedł bliżej.
- Okej, okej. - Ponownie się zaśmiałam. - To później się umówimy.
- Och wiedziałem, że się uda.
- Ej, w każdej chwili mogę się rozmyślić. - Pogroziłam mu palcem przed twarzą.
- Nie zrobisz mi tego.- Odparł z miną szczeniaczka.
- Masz rację. - Wyszczerzyłam się. - To do później.
- Paaa. - Cmoknął mnie w policzek.
- A i pamiętaj o swoim misiu. Z tego, co wiem nie lubi sam spać. - I szybko wyszłam z pokoju, słysząc poduszkę, która uderzyła o drzwi.
- Nie daruje Ci tego. - Odparł ze śmiechem Justin.
Wychyliłam się zza drzwi.
- Przecież dobrze wiesz, że to zrobisz.
- Jesteś nie możliwa. Tylko nie waż się nikomu o tym mówić. - Zagroził mi palcem.
- Och postaram się. - Zobaczyłam dziewczynę, która przechodziła koło garderoby Justina.- Ej, Ty wiesz, że Justin....mhmm – Nie zdążyłam więcej powiedzieć, bo chłopak zatkał mi usta ręką.
- Och ona bredzi głupoty. Lepiej jej nie słuchaj. Dziewczyna ma gorączkę.
- Okeeej ? - Dziewczyna spojrzał na nas jak na debili. - Martina musisz iść się przygotować.
- Mmm – Chciałam powiedzieć, że okej, ale wyszła z tego jakaś paplanina i niestety obśliniłam rękę Justina.
- Fuuuj, jesteś obrzydliwa. - Szybko zabrał rękę z moich ust.
- Och wątpię. - Wyszczerzyłam się. - To do zobaczenia ;)
- Pa ślinianko – Zarechotał.
- Haahahahah, ale śmieszne. - Odparłam zamykając za sobą drzwi.


*****************

Pamiętajcie skarby. 8 KOMENTARZY. Liczę na was ;3333

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 5


Rozdział 5 
Zerwałam się z łóżka słysząc głośnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek i widząc, że jest dopiero 3 w nocy przeklęłam po cichu. Kogo niesie o takiej godzinie. Zeszłam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi. Nie zgadniecie kto tam stał.
- Justin ? Co Ty tutaj robisz ? Wiesz że jest 3 w nocy ? Pogrzało Cię ? Jak ty wyglądasz ?
- Ej, ej, ej.... umm za dużo pytań. Powolutku. - Powiedział, a raczej wybełkotał.
- Ty jesteś kompletnie pijany. Justin....
- Oj Justin to, Justin tamto. Ja nic nie piłem. No może odrobinkę.
- Jasne, jasne. Czuć. Dobra chodź, zabiorę Cię do pokoju. Pokaż mi gdzie mamy iść. - Zamknęłam pokój.
- Mmm, ale że tak od razu do pokoju. Och Ty kocico. - Chciał mnie przytulić, niestety nie trafił i runął prosto na drzwi. Oj musiało boleć.
- Justin, jejku co Ty robisz ? Wstawaj. Zaraz wszystkich obudzisz.
- Ała, nie, zostaw, boli. Ja tutaj zostaje. - I trzymając się za czoło położył się pod drzwiami od mojego pokoju.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Pójdziemy do pokoju, położysz się do łóżeczka, a ja wrócę do siebie, bo jestem zmęczona. - Powoli przekazywałam do niego te jakże cenne informacje.
- Nie. Zostaniesz ze mną. Ja się boje sam spać. Zawsze mam przy sobie misia. Jest taki słodziutki jak Ty. 
- Jak dziecko. Okej, to chodź pójdziemy i pokażesz mi tego misia, tylko wstań z tej podłogi. Który to Twój pokój ? - Zapytałam pomagając mu wstać.
- Teeen naj największy. - Przytulił się do mnie.
- Tamten ? - Wskazałam. Wydaje mi się że wczoraj do niego wchodził.
- Brawo !! Udało Ci się! W nagrodę otrzymujesz Justina ! - Popatrzyłam na niego jak na idiotę. - Ej, jakby co to ja jestem Justin.
- Marzę o tym, żeby wejść do łóżka. Chodź już.
- Och uwierz ja też. - Położył mi rękę na tyłku.
- Jaki Ty jesteś zboczony. Nie dotykaj mnie.- jak on mnie denerwuje.
- Już, już, spokojnie skarbie. Ja poczekam.
Szliśmy do tego pokoju chyba z 5 minut. Justin co chwilę potykał się o swoje nogi. Raz wywaliłam się razem z nim. Będą siniaki. Po długim czasie szukania kluczy ( Justin chciał się rozbierać ) weszliśmy do jego apartamentu.
- Okej to ja już idę. - Cisza. - Słyszysz Justin ? - Podeszłam do niego. Haha. Zasnął. Po cichu wyszłam z pokoju. Mam nadzieję, że już się nie obudzi. Ciekawa jestem jak on jutro wstanie. Wróciłam do pokoju i od razu położyłam się do łóżka. Na bank będę jutro niewyspana. A on już tym bardziej. Ciekawa jestem w jaki sposób będzie tłumaczyła się Scooterowi.  

*****************
Wiem, że krótki, ale wiecie. Szkoła. 
Nowy rozdział - 12 komentarzy ;) 
Obiecuje że będzie długi ;D
Buźka ;**

czwartek, 23 kwietnia 2015

Przepraszam...

Wybaczcie mi, ale rozdział pojawi się dopiero w poniedziałek. 
Cieszę się że tak dużo osób odwiedza mój blog. 
No i doczekałam się 10 komentarzy !!!
 Jesteście genialni ;33
****Do poniedziałku kochani ****

niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 4

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

Rozdział IV

Następnego dnia wstałyśmy wcześnie rano, aby wyrobić się na pierwszą nasza próbę. Nie chciałyśmy się spóźnić pierwszego dnia więc, szybko się ogarnęłyśmy i zeszłyśmy na dół do holu. Umówiliśmy się tutaj wszyscy, aby razem wyruszyć na próbę. W holu było już sporo ludzi, których szczerze mówiąc nawet nie znałam. Usiadłyśmy jak najbliżej Justina, który widząc nas, uśmiechnął sie. Myślałam, że za tą wczorajszą sytuacje jest na nas zły. Może nie jest wcale taki za jakiego go miałam? No nic. Poczekaliśmy na resztę grupy i ruszyliśmy na salę treningową.
Rozgrzewaliśmy się już od jakiś 15 minut, zdążyłam nawet poznać parę naprawdę fajnych osób. Oczywiście omijałam Amandę, chyba po wczorajszej sytuacji zbytnio nas nie polubiła, Od samego rana zabijała nas wzrokiem. Bruno i Matt pokazali nam układy do wszystkich piosenek i w ten sposób zaczęły się nasze męczące treningi. Pot lał się niesamowicie, ale było warto. Pod koniec dnia umiałyśmy już wszystkie układy. Nawet nieźle nam to wszystko wychodziło. Została już tylko próba z Justinem. Wyszło idealnie, wręcz perfekcyjnie. Nikt nie miał siły na żadne wyjście, więc wróciliśmy do hotelu. 
- Hej... um Martina, poczekasz chwilę, mam sprawę – zatrzymał mnie Justin, kiedy wchodziłam do pokoju.
- No pewnie- odparłam – Wiesz, jeżeli chodzi Ci o tą sytuację wczoraj to naprawdę przepraszam. Nie chciałyśmy, żeby tak wyszło. My naprawdę nie podsłuchiwałyśmy i …. Ej czemu tu się śmiejesz. Co powiedziałam coś śmiesznego ? . No weź bo mi jest strasznie głupio. Przestań już. 
- Już, już przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. Tak śmiesznie się denerwujesz. - Odparł dalej się ze mnie nabijając. - A tak poza tym to naprawdę nic się nie stało. Tylko następnym razem róbcie to dyskretnie. - Powiedział. 
- Nie będzie następnego razu.
- To dobrze. - Odwrócił się, odszedł kilka kroków po czym znowu popatrzył na mnie. - Świetnie tańczysz . - Puścił mi oczko
- Ty też. - Uśmiechnęłam się 
- Wiem- uśmiechnął się z dumą. - Fajna jesteś . 
- Tak, wiem. - Powiedziałam, udając że strzepuje pył z ramienia. Odwróciłam się chcąc wejść do pokoju.
- Hahaha, ej poczekaj. - Podbiegł do mnie i odwrócił.- Może byśmy gdzieś razem wyszli ? 
- Czy Ty mi proponujesz randkę ?
- Być może – Przybliżył się do mnie. 
- Niestety, ale wątpię żebym znalazła czas dla tak wielkiej gwiazdy. Mój grafik jest strasznie napięty.
- Oj tak, mój też. - I spojrzał w dół na swoje krocze.
- Fuuj, jesteś obleśny. - Chciałam uciec, ale w ostatniej chwili złapał mnie w tali.
- Jaki obleśny. Nie przesadzaj kochanie.- Mruknął w moje włosy. 
- Justin !! O tutaj jesteś kochanie. - Och Amanda . - Wszędzie Cię szukałam.
- Nie przeszkadzaj jestem zajęty. - Nawet na nią nie spojrzał. Miłe.
- Och nie zauważyłam. Pość już tą dziewczynę i chodź ze mną. Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Sory, ale nie mam ochoty. Jestem zajęty. - Znów to powtórzył i wskazał na mnie. 
- Och, to Ty. Nie zauważyłam Cię. Och, albo raczej nie poznałam. Jesteś taka zwyczajna.
- Taaak bo jestem strasznie mała. Ale spoko, ja też nie widzę osób, które nic dla mnie nie znaczą. - Mruknęłam.
- Słucham ? 
- Nie nic i tak nie zrozumiesz. Na twój mózg to pewnie za dużo słów naraz. Fuuj. Justin nie pluj. 
- Hahaha. Um... Przepraszam... Znaczy się.... Haha.... Jutro się zgadamy . To paa. - Przytulił i pocałował mnie w policzek – A Ty mnie już zostaw. Ile razy mam Ci powtarzać, że nic dla mnie nie znaczysz. Zobaczysz że wylecisz. - Odparł, odchodząc i odpychając ją od siebie.
- Ale Justin.... - I tyle ich widziałam. Jaka ta dziewczyna jest śmieszna. Weszłam w końcu do pokoju. Ciekawe gdzie jest Alex. No nic.  Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę. Stare ciuchy wrzuciłam do pralki. Byłam tak zmęczona, ze zdążyłam się tylko położyć do łóżka i od razu zasnęłam. 

************
Czekam na 5 komentarzy....

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 3

Po jakiś 20 minutach dotarliśmy do hotelu. Było już po 15. Wymęczyła mnie ta cała dzisiejsza podróż, ale stwierdziłam że nie zmarnuje całego tak pięknego dnia dlatego po pożegnaniu się z Justinem, który nie był zbyt rozmowny w samochodzie,oraz odświeżeniu się w naszym wspaniałym pokoju hotelowym przebrałam się 

i udałyśmy pozwiedzać miasto. Nie odeszłyśmy zbyt daleko, ponieważ nie znałyśmy miasta, więc po jakiejś godzinie spaceru wróciłyśmy do hotelu. Będąc już na naszym piętrze usłyszeliśmy głośnie rozmowy. Prawdę mówiąc to była kłótnia pomiędzy jakąś parą. I to nie byle kim. Tego chłopaka poznałybyśmy wszędzie. Justin. Kłócił się z jakąś blondynką. Schowałyśmy się za kolumnę tak żeby nas nie zobaczyli.
- Dobrze wiesz, że nie możemy się już spotykać. Jesteś nienormalna. To był tylko przelotny  romans. Nic więcej. Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. - Spojrzałyśmy na siebie. Po minie Alex od razu zrozumiałam że Justin nie miał dziewczyny stąd ten szok na jej twarzy.
- Ale Justin, zrozum to był tylko nic nieznaczący chłopak. Przestań się już dąsać. - Dziewczyna próbowała go objąć, lecz ten ją od razu odepchnął.
- Mam już Cię dość, albo zostawisz mnie w spokoju, albo stąd wylecisz. - Nawet ja przestraszyłam się tonu jego głosu.
- Na Twoim miejscu bym tego nie robiła, chyba nie chcesz żeby wszyscy dowiedzieli się.... - i właśnie w tym momencie Alex chcąc się bardziej wychylić, potknęła się i pociągnęła mnie za sobą. Usłyszałyśmy kroki i za chwile przed naszymi oczami ujrzałyśmy białe buty. 
- Nic wam nie jest  ?- spytał podając nam dłonie. 
- Ummm.... nie nic, potknęłyśmy się.... i tak jakoś wyszło – powiedziała Alex przestraszonym głosem. Sama się go bałam. 
- No już wstańcie z tej podłogi. - Jejuś on się do nas uśmiechnął. Może wcale nie jest taki zły na jakiego wygląda. Z pomocą Justina wstałyśmy z podłogi i szybko się poprawiłyśmy . Na pewno wyglądałyśmy śmiesznie. 
- Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co . - I znów ten uśmiech. Można się uzależnić. Tini opanuj się, to Twój szef. Może Cie w każdej chwili wywalić.
- To my już pójdziemy. Na razie.
- Pa – ominął nas i poszedł w stronę jak myślę swojego pokoju.- A i jeszcze jedno. - Odwrócił się w naszą stronę.- Nie ładnie tak podsłuchiwać. - I poszedł dalej, zostawiając nas na korytarzu w osłupieniu.
- Jeju on nas teraz na pewno już nie polubi. Co myśmy narobiły- Jęczała przez cały czas aż do czasu kiedy weszłyśmy do naszego pokoju. 
- Przestań, gdyby tak było to nawrzeszczał by na nas na ty korytarzu, a tego nie zrobił. I widać było, że chyba nawet rozbawiłyśmy go tą sytuacją.
- W sumie masz rację . Ale on ma cudowny uśmiech nie ? - Rozmarzyła się.
- Może trochę . - stwierdziłam.
- Weź przestań, wiem że wpadł Ci w oko. Cały jest cudowny.
- Tak tak, oczywiście. Idę się myc. Padam z nóg. - Spławiłam ją i udałam się w stronę łazienki.
- Ha ! Przyznałaś się ! - Zaśmiałam się z jej dziecinności.
Coraz bardziej mi się tu podoba ;)))



******************


JEŻELI TERAZ NIE BĘDZIE TUTAJ 3 KOMENTARZY NIE NAPISZE NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU !!!

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 2

Nim się obejrzałyśmy, byłyśmy już pod wielkim wieżowcem. Stresowałyśmy się jak nigdy. Byłyśmy tu same, nie znałyśmy nikogo, kto zapoznał by nas z tym wszystkim. Nie czekając dłużej ochroniarz pokierował nas do budynku. Wchodząc do środka zaparło nam dech w piersiach. Wszystko to wyglądało dla nas jak z bajki. Takie bogate, chociaż kolory w nim nie były przyjemne. Same ciemne. Może poza wyjątkiem dużego stolika, który stał nieopodal wejścia. Ochroniarz dając nam znać żebyśmy poszły za nim udał się w stronę windy. Zrobiłyśmy co nam kazał i czekałyśmy aż winda zatrzyma się na pietrze numer 24, który przed momentem wybrał ochroniarz. W KOŃCU. Winda zatrzymała się na upragnionym i długo wyczekiwanym przez nas numerze. Tak strasznie długo czekałam na ten moment, na tą chwilę, a teraz najchętniej uciekała bym skąd. Nie wiem co się ze mną dzieje. Przecież z reguły nie jestem osobą, która boi się normalnych momentów.

Szliśmy długim korytarzem. Minęliśmy chyba z 20 par drzwi, aż w końcu dotarliśmy pod numer 22. W środku siedzieli już Scooter Braun, jakiś paru innych gości, których nigdy nie widziałam i na samym końcu znudzony Justin Bieber. Po co on tutaj ? To miało być spotkanie tylko ze Scooterem. Dobra ale mniejsza z tym. Najważniejsze że już tutaj jesteśmy. Wszyscy słysząc to że weszłyśmy do pomieszczenia spojrzeli na nas i wstali. Pierwszy podszedł Scooter.

- Hej dziewczyny, miło was poznać, Jestem Scooter- Powiedział – a to : Bruno, Matt, Tom – wskazywał po kolei na każdego z chłopaków – No i Justin.- popatrzył na chłopaka który dalej siedział i patrzył się na nas - Może podejdziesz i się przywitasz ?
Siema – powiedział i niechętnie do nas podszedł. - Justin



- Martina – uśmiechnęłam się. No co chciałam być miła .
- Alex – także się uśmiechnęła.

- To co może przejdziemy do konkretów – powiedział Scooter – Zapraszam- i wszyscy usiedliśmy przy stoliku.- Jak już pewnie wiecie – wskazał na nas dwie.- Trasa rozpoczyna się za dwa tygodnie. W czasie tych dwóch tygodni musicie się nauczyć wszystkich choreografii, w czym mam taką nadzieje pomogą wam nasi główni tancerze.- Tutaj wskazał na chłopaków siedzących obok. - Trasa potrwa 3 miesiące. Musicie dać z siebie wszystko. Tu jest umowa która obejmuje tylko sam okres trasy. - podał każdej z nas po jednej. - Musicie je tylko podpisać .

- Okej. - Po szybkim przejrzeniu umowy, czy wszystko się zgadza podpisałyśmy je i oddałyśmy .

- Więc formalności już są z głowy. Od jutra zaczynamy. Dzisiaj możecie zapoznać się ze wszystkim. Macie tak jakby wolny dzień – Uśmiechnął się. - To co, Kenny zawiezie was do hotelu w którym aktualnie wszyscy przebywamy.

- Jadę z wami.- Powiedział Justin. - Muszę się wyspać .

- Nigdzie nie jedziesz. Przecież mamy jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia.

- Nie. To Ty je masz. Jestem zmęczony. Daj się choć raz porządnie wyspać.

- Dobra, idźcie mi już wszyscy stąd. - Machnął na nas ręką- Widzimy się jutro o 10

- Do jutra.- Powiedziałyśmy i opuściliśmy pomieszczenie. Wszyscy zeszliśmy do parkingu, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do hotelu.

*******************
Następny rozdział wtedy gdy pod tym postem będą 3 komentarze ;))))