CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Rozdział IV
Następnego dnia wstałyśmy wcześnie rano, aby wyrobić się na pierwszą nasza próbę. Nie chciałyśmy się spóźnić pierwszego dnia więc, szybko się ogarnęłyśmy i zeszłyśmy na dół do holu. Umówiliśmy się tutaj wszyscy, aby razem wyruszyć na próbę. W holu było już sporo ludzi, których szczerze mówiąc nawet nie znałam. Usiadłyśmy jak najbliżej Justina, który widząc nas, uśmiechnął sie. Myślałam, że za tą wczorajszą sytuacje jest na nas zły. Może nie jest wcale taki za jakiego go miałam? No nic. Poczekaliśmy na resztę grupy i ruszyliśmy na salę treningową.
Rozgrzewaliśmy się już od jakiś 15 minut, zdążyłam nawet poznać parę naprawdę fajnych osób. Oczywiście omijałam Amandę, chyba po wczorajszej sytuacji zbytnio nas nie polubiła, Od samego rana zabijała nas wzrokiem. Bruno i Matt pokazali nam układy do wszystkich piosenek i w ten sposób zaczęły się nasze męczące treningi. Pot lał się niesamowicie, ale było warto. Pod koniec dnia umiałyśmy już wszystkie układy. Nawet nieźle nam to wszystko wychodziło. Została już tylko próba z Justinem. Wyszło idealnie, wręcz perfekcyjnie. Nikt nie miał siły na żadne wyjście, więc wróciliśmy do hotelu.
- Hej... um Martina, poczekasz chwilę, mam sprawę – zatrzymał mnie Justin, kiedy wchodziłam do pokoju.
- No pewnie- odparłam – Wiesz, jeżeli chodzi Ci o tą sytuację wczoraj to naprawdę przepraszam. Nie chciałyśmy, żeby tak wyszło. My naprawdę nie podsłuchiwałyśmy i …. Ej czemu tu się śmiejesz. Co powiedziałam coś śmiesznego ? . No weź bo mi jest strasznie głupio. Przestań już.
- Już, już przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. Tak śmiesznie się denerwujesz. - Odparł dalej się ze mnie nabijając. - A tak poza tym to naprawdę nic się nie stało. Tylko następnym razem róbcie to dyskretnie. - Powiedział.
- Nie będzie następnego razu.
- To dobrze. - Odwrócił się, odszedł kilka kroków po czym znowu popatrzył na mnie. - Świetnie tańczysz . - Puścił mi oczko
- Ty też. - Uśmiechnęłam się
- Wiem- uśmiechnął się z dumą. - Fajna jesteś .
- Tak, wiem. - Powiedziałam, udając że strzepuje pył z ramienia. Odwróciłam się chcąc wejść do pokoju.
- Hahaha, ej poczekaj. - Podbiegł do mnie i odwrócił.- Może byśmy gdzieś razem wyszli ?
- Czy Ty mi proponujesz randkę ?
- Być może – Przybliżył się do mnie.
- Niestety, ale wątpię żebym znalazła czas dla tak wielkiej gwiazdy. Mój grafik jest strasznie napięty.
- Oj tak, mój też. - I spojrzał w dół na swoje krocze.
- Fuuj, jesteś obleśny. - Chciałam uciec, ale w ostatniej chwili złapał mnie w tali.
- Jaki obleśny. Nie przesadzaj kochanie.- Mruknął w moje włosy.
- Justin !! O tutaj jesteś kochanie. - Och Amanda . - Wszędzie Cię szukałam.
- Nie przeszkadzaj jestem zajęty. - Nawet na nią nie spojrzał. Miłe.
- Och nie zauważyłam. Pość już tą dziewczynę i chodź ze mną. Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Sory, ale nie mam ochoty. Jestem zajęty. - Znów to powtórzył i wskazał na mnie.
- Och, to Ty. Nie zauważyłam Cię. Och, albo raczej nie poznałam. Jesteś taka zwyczajna.
- Taaak bo jestem strasznie mała. Ale spoko, ja też nie widzę osób, które nic dla mnie nie znaczą. - Mruknęłam.
- Słucham ?
- Nie nic i tak nie zrozumiesz. Na twój mózg to pewnie za dużo słów naraz. Fuuj. Justin nie pluj.
- Hahaha. Um... Przepraszam... Znaczy się.... Haha.... Jutro się zgadamy . To paa. - Przytulił i pocałował mnie w policzek – A Ty mnie już zostaw. Ile razy mam Ci powtarzać, że nic dla mnie nie znaczysz. Zobaczysz że wylecisz. - Odparł, odchodząc i odpychając ją od siebie.
- Ale Justin.... - I tyle ich widziałam. Jaka ta dziewczyna jest śmieszna. Weszłam w końcu do pokoju. Ciekawe gdzie jest Alex. No nic. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę. Stare ciuchy wrzuciłam do pralki. Byłam tak zmęczona, ze zdążyłam się tylko położyć do łóżka i od razu zasnęłam.
************
Czekam na 5 komentarzy....